::Łapek::

W przerwie miedzy jedną, a drugą burzą postanowiłam wybrać się na spacer z psem. Wyjrzało nawet słońce, ptactwo wznowiło żery. I wtedy właśnie pojawiła się ona - kawka płci nieokreślonej - Łapek. Łapek to taki sympatyczny ptaszor, którego widuję od blisko 6 lat. Ma tylko lewą łapkę a mimo to radzi sobie zupełnie dobrze. Niech tam, nawet świetnie. Zapoznałam się z nim trochę lepiej minionej zimy kiedy to postanowiłam sobie, że codziennie rzucę kawce ze dwa fistaszki. Poskutkowało to tym, że Łapek szybko nauczył się mnie rozpoznawać (niestety nie tylko on... i w krótkim czasie każde wyjście było okraszone stadem wron oraz kawek nie odstępujących mnie ani na krok). Nieważne jak byłam ubrana, szłam sama czy też z psem, on zawsze potrafił mnie wypatrzeć. I tak mijały nam tygodnie i miesiące aż się "zaprzyjaźniliśmy". Z czasem zaczął przylatywać z drugą kawkę, która na swój sposób też była oryginalna, bo pstrokata. Dziś Łapek wędrował sam - ciekawe czy ma młode?


Wygląda jak gargulec lub nietoperz. Potrafi tak też podlatywać za mną żeby wyłudzić jeszcze jednego orzeszka. To prawie jak śledzenie...


Łapek w ruchu, "kicający" na swej łapce w kierunku żywego jedzenia. Czasami wspomaga się skrzydłami, czasem zachwieje. Jeżeli pokarm, który znajdzie wymaga przytrzymania to po prostu wskakuje na niego.


Pierwszy raz, gdy zobaczyłam Łapka to ludzkim odruchem poczułam współczucie. Jak tak można żyć z jedną nogą? Zaraz potem jednak pojawił się podziw. Bo przecież zwierzak się nie poddał i żyje normalnie, odstrasza młodsze osobniki od jedzenia, lata, wcina na potęgę. Tak jakby nic mu nie dolegało. W ludzkim świecie to byłaby tragedia, bo ludzie do kalectwa podchodzą zupełnie inaczej.


Liczę, że jeszcze trochę się poprzyjaźnimy. ;]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz